Ziemnioooki, kartofle, ziemnioki!

– Ziemnioooki, kartofle, ziemnioki! – niosło się między blokami, gdy jakiś chłop z jednej z podkrakowskich wsi, turlał się powoli, przemierzając swoją furmanką wąskie uliczki naszego sennego osiedla.

A my, jak to my. Nie potrafiliśmy przepuścić takiej okazji. Co prawda nigdy nie nudziliśmy się, ale i tak z chęcią wykorzystywaliśmy każdą sposobność, by uczynić sobie odskocznię od naszych standardowych zabaw i łobuzerstw. Ilekroć pojawiał się w naszej okolicy, tylekroć szliśmy za nim, by raz po raz, czepiać mu się tej jego furmanki; co oczywiście jemu było bardzo nie w smak. Śmieszyło nas niemiłosiernie, gdy klnąc pod nosem, odwracał się i odpędzał naszą zgraję batem – zły, że zakłócamy mu obwoźną sprzedaż płodów rolnych. Płonne były jednak jego starania. Owszem, odbiegaliśmy na dwa lub trzy metry, ale gdy tylko przyjął wyjściową pozę, intonując swoje charakterystyczne, do pewnego stopnia melodyjne – ziemnioooki, kartofle, ziemnioki! – znowu dobiegaliśmy i wskakiwaliśmy mu na wóz. A on znowu coś tam mamrotał i próbował zdzielić nas batem. I tak w kółko.

Tak naprawdę nie chcieliśmy robić mu na złość. Mieliśmy po te osiem czy dziewięć lat i traktowaliśmy to jako niewinne psoty, a jemu w zasadzie żadna krzywda się od tego nie działa.

Komentarze

  1. A gość wołajacy "szmaty, butelki skupuję" zwany poticznie szmaciarzem pojawial się.u was?;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiego akurat nie było. Ale za to pojawiał się pan, oferujący ostrzenie noży.
      A butelki niektóre dzieciaki same zbierały i sprzedawały w sklepach. Wtedy wszędzie przyjmowali, bez paragonu.

      Usuń
  2. Już zacieram rączki na różne ,,smaczki,, z epoki PRLu i czekam z niecierpliwością na kolejne opowieści :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wolnych chwilach na pewno będę opisywał kolejne wspomnienia.

      Usuń
  3. To ostrzenie noży i "garnki skupuję" też pamiętam...
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to u nas akurat skupywaczy nie było, a przynajmniej ja nie zapamiętałem żadnego.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Targ mieliśmy blisko, więc nie pamiętam, żeby ktoś wjeżdżał na nasze podwórko furmanką. Pamiętam ostrzących noże .
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie do teraz pojawiają się rolnicy oferujący ziemniaki, tyle że już nie furmankami lecz samochodami dostawczymi.

      Usuń

Prześlij komentarz